wtorek, 24 października 2017

Ciągle walczę

Coraz częściej nie mogę się skupić na niczym innym niż jedzenie. Godzinami potrafię myśleć co zjem na kolacje, jak przyrządzę obiad, czy w ogóle jeść. Ale mam też myśli żeby z tym skończyć, żeby się porządnie nażreć i pójść spać. Wyobrażam sobie smak tego jedzenia i konsystencję oraz zapach i te uczucie pełności. Potem włączam sobie filmy na YT o osobach które ważą powyżej 200 kg i wiem, że jeśli się teraz poddam to będę wyglądać tak samo.
Dziś schodząc z wagi uświadomiłam sobie, że pozostało jeszcze 9 kg do osiągnięcia celu. W tempie w jakim teraz chudnę osiągnięcie celu zajmie mi 9 tygodni, czyli ponad dwa miesiące, ale pod warunkiem, że nie będę zawalać. Do świąt chciałabym zobaczyć 4 z przodu. Nieważne czy będzie to 49,9 kg, czy 48 - ma być 4 z przodu. Jak nie będzie 4 z przodu to nie zrobię cheat day na Wigilię. To będzie moja motywacja :) 
Teoretycznie 26 grudnia powinnam osiągnąć wagę docelową, ale wszystkie wiemy jak to bywa w życiu, więc no, 4 z przodu mnie naprawdę zadowoli :) 
Boję się, bo jutro będą pierogi na obiad. A ja jestem pierogowym potworem. Potrafię zjeść 20 pierogów na raz, a po kilku godzinach znowu dojadać pierogami, no więc trzymajcie kciuki, żebym dała jutro radę nie rzucić się na jedzenie :)


8 komentarzy:

  1. Chyba wszystkie znamy to uczucie gdy chcemy rzucić to i spokojnie nażreć się ciasta czy kebaba. Jednak musimy walczyć jeżeli mamy osiągnąć swój wymarzony cel. Damy rade bo jesteśmy razem i się wszystkie się wspieramy. Powodzenia <3
    https//:pragnaceperfekcji.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisałaś, że jesteś pierogowym potworem i zjesz nawet 20 pierogów. Pamiętam, jak moja koleżanka powiedziała mi, że w jej rodzinie na obiad je się trzy pierogi. Najwyżej sześć w ostateczności taka porcja "dla taty". U mnie jada się tak ok.6-10 i takie rozbieżności XD. W serialu też widziałam, że po 3 jedzą. Trochę się zastanawiam, bo jednak obiad najważniejszy, a trzy pierogi to tak trochę... mało.
    Tak czy inaczej trzymam kciuki. Jednakże wiem, że Ci się uda ♥.
    Uda Ci się także osiągnąć cele. Na pewno ;)
    Trzymaj się! ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkie mamy czasem takie chwile załamania, żeby rzucić w cholerę dietę, ale przypomnij sobie wtedy, po co to wszystko zaczęłaś i ile już osiągnęłaś. Trzymam kciuki w starciu z pierogami. Ja też jestem pierogowym potworem, więc łączę się w bólu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj każda z nas nie raz chciała się rzucić w wir jedzenia i zjeść wszystko na co ma ochotę. Ja nauczyłam się jeść śniadania na słodko, codziennie jest to jogurt tylko taki bez tłuszczu i jakiś owoc. Rano najszybszy metabolizm jest to można sobie pozwolić :) Też kocham pierogi, najbardziej to ruskie, ale no ile to ma kalorii+jeszcze cebulka na tłuszczu do polania... ehh dopóki nie osiągnę wagi to nie ruszam pierogów. Taka motywacja :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie możesz się poddać. Dwa miesiące to bardzo malutko. Zaciśniesz zęby i dasz radę. Po co odwlekać w czasie osiągnięcie swojego celu? I w sumie.. jak kochasz pierogi to masz dobrą motywację xd. Ja nie mam szans na 4 z przodu do świąt w tempie, w którym chudnę, bo jak na razie, stoję w miejscu XD. A Ty sobie chudniesz i masz dodatkową motywację w postaci coraz mniejszego odbicia w lustrze :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że spokojnie w Wigilię zjesz pierożki :D już niewiele Ci zostało, ja jestem na początku mojej drogi, więc zostało mi jeszcze 35kg :O Więc spokojnie trzymaj się plnu, który sobie założyłaś :)
    Trzymam kciuki! :)

    https://niczymmotyl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz kruszynko, u mnie był taki okres w życiu, że myśli o jedzeniu zajmowały nie mniej nie więcej, bo 100% mojego czasu. Oprócz ciągłego główkowaniu o jedzeniu w ciągu dnia, nawiedzało mnie ono również w snach, i to w postaci koszmarów... śniło mi się, że obżerałam się do rozpuku i wymiotowałam, a potem znów zjadałam to co zwróciłam... Śniło mi się też że klęczałam nad toaletą do momentu, aż wyrzygałam jelita... naprawdę, budziłam się o 3-4 w nocy spocona jak mysz, z sercem kołatającym w piersi, a potem już trudno mi było zasnąć. Nie miłe, całkowicie ciebie rozumiem i współczuję. :c
    Na pewno uda ci się powstrzymać od zjedzenia pierogów w takiej ilości. Nie zawiedziesz przecież samej siebie, kochanie, przecież bycie szczupłą i piękną na pewno smakuje lepiej niż najtłustszy i najbardziej wypełniony farszem pierożek. :DD Lepiej zjeść ich teraz tylko trochę, a za dwa miesiące z pełną satysfakcją w formie nagrody zjeść tyle, ile tylko ci się zamarzy. ;*
    ~ Sherry, https://wwalceoperfekcje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Wytrzymasz, Kocie. Zacznij może myśleć o czymś innym, aniżeli jedzenie. Wyjdź na dwór. Kup gorzką czekoladę. Zjedz kostkę (ok. 30 kcal), delektuj się jej smakiem. Zamknij oczy, a potem schowaj czekoladę pod klucz. Pierogi krój na małe kawałeczki. Jedz bardzo, ale to bardzo powoli. Jak najmniej nakładaj do ust, żeby jedzenie zajęło Ci jak najwięcej czasu. Powinno trochę pomóc. :3
    Trzymaj się, Słońce!
    https://lisie-pieklo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

"Anoreksja zaczyna się w głowie, nie wyglądzie"

Chce aby ten blog oprócz opisu mojej destrukcji miał też jakiś głębszy sens. Będę starała się poruszać różne problemy i pokazywać swoje zdan...