poniedziałek, 30 października 2017

a więc tak..

Trochę mnie tu nie było, niestety nie mam zbyt wiele czasu przez naukę. Ostanie 4 dni mogę podsumować dwoma słowami idzie okres. Do wieczora dieta mi idzie perfekcyjnie, ale wieczorem to już nie potrafię sobie odmówić czekolady, lub tosta. Co jest zadziwiające to to, że pomimo 4 dni porażki ja chudłam :P Mogłoby być oczywiście lepiej ale i tak nie narzekam. Spodnie zaczęły powoli spadać <3
Waga wcześniejsza : 54,5 kg
Waga z niedzieli: 54 kg (-0,5kg)
Bilanse:
poniedziałek: 815/900
wtorek: 780/ 800
środa: 878/900
czwartek, piątek, sobota, niedziela: niezaliczone 
Obiecuję, że nadrobię wasze blogi kochane <3 

3 komentarze:

  1. Jeju mam tak samo. Jak okres idzie to mogliby mnie trzymać na łańcuchach, a i tak bym się wyrwała i zjadła te babeczkę. Ale staram się Hahah. Zwykle zaczynam się katować cardio, bo po nim nie mam nawet siły iść do kuchni po jedzenie.
    Trzymaj się słońce ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ładnie mieścisz się w bilansie,więc nic się nie dzieje, gratuluję :*

    OdpowiedzUsuń

"Anoreksja zaczyna się w głowie, nie wyglądzie"

Chce aby ten blog oprócz opisu mojej destrukcji miał też jakiś głębszy sens. Będę starała się poruszać różne problemy i pokazywać swoje zdan...