poniedziałek, 30 października 2017

a więc tak..

Trochę mnie tu nie było, niestety nie mam zbyt wiele czasu przez naukę. Ostanie 4 dni mogę podsumować dwoma słowami idzie okres. Do wieczora dieta mi idzie perfekcyjnie, ale wieczorem to już nie potrafię sobie odmówić czekolady, lub tosta. Co jest zadziwiające to to, że pomimo 4 dni porażki ja chudłam :P Mogłoby być oczywiście lepiej ale i tak nie narzekam. Spodnie zaczęły powoli spadać <3
Waga wcześniejsza : 54,5 kg
Waga z niedzieli: 54 kg (-0,5kg)
Bilanse:
poniedziałek: 815/900
wtorek: 780/ 800
środa: 878/900
czwartek, piątek, sobota, niedziela: niezaliczone 
Obiecuję, że nadrobię wasze blogi kochane <3 

wtorek, 24 października 2017

Ciągle walczę

Coraz częściej nie mogę się skupić na niczym innym niż jedzenie. Godzinami potrafię myśleć co zjem na kolacje, jak przyrządzę obiad, czy w ogóle jeść. Ale mam też myśli żeby z tym skończyć, żeby się porządnie nażreć i pójść spać. Wyobrażam sobie smak tego jedzenia i konsystencję oraz zapach i te uczucie pełności. Potem włączam sobie filmy na YT o osobach które ważą powyżej 200 kg i wiem, że jeśli się teraz poddam to będę wyglądać tak samo.
Dziś schodząc z wagi uświadomiłam sobie, że pozostało jeszcze 9 kg do osiągnięcia celu. W tempie w jakim teraz chudnę osiągnięcie celu zajmie mi 9 tygodni, czyli ponad dwa miesiące, ale pod warunkiem, że nie będę zawalać. Do świąt chciałabym zobaczyć 4 z przodu. Nieważne czy będzie to 49,9 kg, czy 48 - ma być 4 z przodu. Jak nie będzie 4 z przodu to nie zrobię cheat day na Wigilię. To będzie moja motywacja :) 
Teoretycznie 26 grudnia powinnam osiągnąć wagę docelową, ale wszystkie wiemy jak to bywa w życiu, więc no, 4 z przodu mnie naprawdę zadowoli :) 
Boję się, bo jutro będą pierogi na obiad. A ja jestem pierogowym potworem. Potrafię zjeść 20 pierogów na raz, a po kilku godzinach znowu dojadać pierogami, no więc trzymajcie kciuki, żebym dała jutro radę nie rzucić się na jedzenie :)


niedziela, 22 października 2017

Tydzień I

Bilanse:
wtorek: 790 kcal
środa: 865 kcal
czwartek: 957 kcal
piątek: 843 kcal
sobota: 1050 kcal
niedziela: 1100 kcal
 Waga 17.10: 55,2 kg
 Waga 22.10: 54,5kg (-0,7 kg)
Chłopak u mnie spał na weekend i już miałam ochotę zawalić w sobotę i niedzielę, ale nie dałam się tak łatwo. Jestem z siebie dumna, że dałam radę :) 
Myślicie już co będziecie robić na Halloween? Według zasad mam wtedy cheat day, więc planuję upiec jakieś ciasto, może pizze i zrobić sobie z chłopakiem maraton horrorów. W internecie jest pełno pomysłów na "przerażające" dania na Halloween, ale ja mam dwie lewe ręce i nie wychodzi mi to tak perfekcyjnie jak na zdjęciach :( 
Dziękuję za wasze wszystkie komentarze, jest mi bardzo miło je czytać, wtedy mam jeszcze większą motywację, żeby tutaj pisać ! <3 




sobota, 21 października 2017

Moja dieta życia- streszczenie

Witajcie kochane, dziś odpowiem na komentarz, który dostałam pod ostatnim postem.
  "lepiej być napisała na jakiej diecie Ty byłaś i jak ci poszło ? :P"
Na stronie "aktualności" Jest wszystko opisane, łącznie z moją wagą i wzrostem. Ale z chęcią napiszę na jakich dietach byłam podczas przygody z Aną. Na początku (4 lata temu) rzuciłam się na głęboką wodę i zaczęłam ambitnie od dwóch dni głodówki. Oczywiście wszystko skończyło się napadem, płaczem i niechęcią do siebie. Potem chciałam zabłysnąć w motylkowym świecie i przeszłam na Alice's Diet. Wytrzymałam krótko i oczywiście też skończyło się napadem. Pamiętam, że byłam na siebie wścieła i nie wiedziałam co mam zrobić. Potem próbowałam SGD, SPD itd. Oczywiście wszystko kończyło się tak samo- wielkim napadem i przeczyszczaniem się. Ogólnie nie polecam nikomu takiego chaosu. Potem zaczęłam czytać o różnych 'trikach' jak zmniejszyć uczucie głodu i jak lepiej się kontrolować. Po przerwie z pro aną zaczęła się dieta HSGD. Super się czułam na niej i dobrze mi szło. Ale coś mnie wtedy podkusiło i zrezygnowałam z HSGD na rzecz A.I.T. Pierwszy tydzień szedł mi wzorowo, drugi też jakoś przeżyłam, ale ostatecznie skończyło się napadem. Zrobiłam kolejną przerwę od Any. Przy moim kolejnym podejściu stwierdziłam, że mam już tyle doświadczenia, że sama sobie ułożę dietę. Nie mogłam jeść więcej niż 650 kcal dziennie. Po 5 dniach oczywiście napad. I tak w kółko przez kilka lat wracałam do Any, ale zaraz wychodziłam. Rok temu kiedy wróciłam do blogowania wymyśliłam sobie, że stopniowo będę ograniczać kalorie. 1300-1200 kcal przez tydzień, ani więcej, ani mniej. potem 1200-1100 na takich samych zasadach. Kiedy już byłam na progu 1000-1100 kcal schudłam do 50 kg. I usunęli mi bloga, zresztą jak wszystkim w tamtym czasie przez dziewczynę, której nie wyszło i wszystkich pozgłaszała. I wtedy zrobiłam sobie przerwę i tak w ciągu roku z 3 razy wracałam i kończyłam z blogiem. W ciągu tych 4 lat moja waga wahała się między 47 a 56 kg.
Aktualnie jestem na rozszerzonej wersji HSGD, która trwa 90 dni. Tylko, że wbrew zasadom wliczam owoce i warzywa do bilansu. Wymyśliłam sobie, że w każdą niedzielę będę wrzucała posta z podsumowaniem tygodnia. To w sumie byłoby na tyle. A wy jakich diet próbowałyście i jak wam poszło ? :) 

Pozdrawiam <3


wtorek, 17 października 2017

❤Spis Diet- część I❤

Dziś chciałam przedstawić wam kilka diet, oczywiście wspomnę o tych najbardziej popularnych jak SGD lub A.I.T, ale oprócz takich klasyków pojawią się takie mniej znane.
Diety niemotylkowe

  • HSGD jest jedną z najpopularniejszych niemotylkowych diet dla początkujących. Trwa 30 dni. Na tej diecie można schudnąć około 4kg. Istnieje jeszcze jej rozszerzona wersja, która trwa 90 dni. Zasady nie są tak rygorystyczne jak w przypadku diet motylkowych; zaczyna się w poniedziałek, owoce i warzywa nie liczą się do bilansu, spalone kcal można odjąć od bilansu i należy 3 razy w tygodniu zrobić trening cardio.
    Podobny obraz
  • Purple Skinny Diet trwa 36 dni i traci się na niej 6,4 kg. Zaczyna się w poniedziałek, owoce i warzywa wliczają się do bilansu. Ćwiczenia są obowiązkowe oraz prawidłowe nawodnienie. Oprócz tego należy spalić każdą nadprogramową kalorię.
  • Break The Binges trwa 18 dni. Jej celem jest  powolne przyzwyczajanie organizmu do zmniejszania kcal. Jak sama nazwa wskazuje ma zapobiec napadom głodu. Można na niej schudnąć na niej 2,8 kg. Zaliczyłam ją do diet niemotylkowych z powodu dużej ilości kalorii.
    Podobny obraz
  • The Modella Diet trwa 7 dni i można schudnąć 1,25 kg. Zasady diety są opisane na obrazku.
  • Znalezione obrazy dla zapytania pro ana diets
    Diety motylkowe
  • SGD to inaczej Skinny Girl Diet. Czas trwania to 30 dni. Po tych 30 dniach można schudnąć około 6,5 kg! Zasady są proste; zaczyna się w poniedziałek, a do bilansu nie wlicza się owoców i warzyw.
    Znalezione obrazy dla zapytania sgd dieta
  • A.I.T to skrót od Ana In Training. Trwa 28 dni i można na niej zrzucić 4,3 kg. Zaczyna się w poniedziałek, warzywa i owoce wliczają się do bilansu.
    Znalezione obrazy dla zapytania AIT diet
  • Hide and seek jest jedną z trudniejszych diet. Trwa 23 dni i można na niej stracić 6,2 kg. Owoce i warzywa są wliczane do bilansu.
    BM79gcNCIAARiQM.jpg:large
  • Galaxy Diet trwa 20 dni i chudnie się na niej około 5,2 kg. Przy tej diecie owoce i warzywa są wliczane do bilansu.
    Znalezione obrazy dla zapytania galaxy diet
  • Pastel Summer Diet trwa 21 dni. Należy pić dużą ilość wody, a każdą dodatkową kalorię należy spalić. Oprócz tego przynajmniej 1 godzina ćwiczeń dziennie. Owoce wliczają się do bilansu, a warzywa nie. Można zrzucić 4,9 kg.
    Podobny obraz
  • Alice Diet jest według mnie ciężką dietą. Trwa 22 dni i można na niej schudnąć 5,6 kg. Owoce i warzywa wliczają się do bilansu.
  • ABC Diet trwa 50 dni i chudnie się na niej około 12,5 kg.Oczywiście owoce i warzywa wliczają się do bilansu.
    Znalezione obrazy dla zapytania ABC diet
    Mam nadzieję, że post się komuś przyda, w następnej części postaram się opisać więcej motylkowych diet. Pozdrawiam ! ❤

niedziela, 15 października 2017

"Anoreksja zaczyna się w głowie, nie wyglądzie"

Chce aby ten blog oprócz opisu mojej destrukcji miał też jakiś głębszy sens. Będę starała się poruszać różne problemy i pokazywać swoje zdanie na różne tematy.
Dekalog pro ana.
O co z tym właściwie chodzi? Kto to właściwie wymyślił? Czy można w to wierzyć? Czy ruch Pro Ana to sekta?
Według słownika dekalog jest to zbiór podstawowych zasad postępowania w jakimś środowisku lub jakiejś dziedzinie. Wydaje mi się, że ktoś, kto wymyślał "dekalog" pro any chciał nawiązać do X przykazań bożych. Pokazać, że Ana ma moc równą bogu, i że kiedy nie przestrzegasz tych zasad to będziesz cierpieć. "Bogini Ana" raczej przypomina boga ze starego testamentu, bo jest okrutna i nie zna litości i trzeba jej się nieźle podlizać, żeby zyskać u niej przychylność. 4 lata temu kiedy zaczynałam "przygodę" z pro aną lubiłam czytać te dekalogi i listy do any i wierzyłam, że to może być prawda. Nic bardziej mylnego! Te wszystkie listy, dekalogi, wiersze, modlitwy itp to jedno wielkie bagno, którego osobiście nie radzę czytać.
No dobra, skoro już prowadzicie bloga to pewnie zastanawiałyście się, kto to wszystko wymyślił, jak się rozwinęło i skąd  pochodzi. Czytając pewną stronę natrafiłam na informację, że ruch pro ana zaczął się już w 1990 roku. Przed 2000 rokiem pro ana miała trochę innych charakter niż teraz, dopiero we wczesnych latach 2000 roku pro ana przekształciła się w styl życia. To właśnie w tych latach przez to, że ludzie zaczęli interesować się subkulturą pro any, "motylki" zaczęły ukrywać swoje strony, aby nie zostały usunięte. W naszych czasach trudno jest unikać sylwetek wychudzonych kobiet, na każdym kroku jesteśmy bombardowani zdjęciami modelek i książkami z opisem coraz to nowszych diet. Wraz z rozrostem social mediów coraz trudniej jest kontrolować to, co się dzieje w internecie. Niestety nie ma dokładnej informacji na temat kto to wymyślił, ale prawdopodobnie była to młoda kobieta cierpiąca na anoreksję lub bulimię. Na pocieszenie powiem wam, że autorem najbardziej znanego hasła pro ana (quod me nutrit me destruit – "to, co mnie żywi, niszczy mnie") był Christopher Marlowe.
Jakieś dwa lata temu natrafiłam na stwierdzenie, że pro ana to sekta. W pewnym sensie zgadzam się z tym. W pewnym sensie, bo pro ana ogranicza się tylko do internetu i oficjalnie Ana jest personifikacją choroby psychicznej, a nie boga. Kilka osób próbowało udowodnić, że ruch pro anorektyczny jest sektą, ale wiele rzeczy nie jest wyjaśnione do końca. Myślę, że gdzieś na świecie są osoby, które uważają, że Ana jest ich prawdziwym bogiem i ją czczą, pewnie musiałby być poważnie chore, no ale w naszym świecie jest wszystko możliwe. 
Podsumowując moje wypociny radzę wam kochane, żebyście potrafiły myśleć i nie wierzyć we wszystko co jest napisane. Mam nadzieję, że spodobał wam się post, jeśli masz inne zdanie lub myślisz, że w jakiejś sprawie się mylę to napisz komentarz. W przyszłości planuję więcej o tym pisać, kto wie, może nawet uda mi się znaleźć więcej informacji. :))
Gorąco pozdrawiam ! 




"Anoreksja zaczyna się w głowie, nie wyglądzie"

Chce aby ten blog oprócz opisu mojej destrukcji miał też jakiś głębszy sens. Będę starała się poruszać różne problemy i pokazywać swoje zdan...